sobota, 28 stycznia 2017

Czy aby się nauczyć języka obcego, trzeba wyjechać za granicę?




Wyjazd za granicę z pewnością bardzo pomaga i przyspiesza naukę języków. Jest jednak istotna różnica między uczeniem się języka od podstaw a rozwijaniem umiejętności językowych osób, które wyjeżdżając za granicę, znają już język przynajmniej na poziomie średnio zaawansowanym. Dlatego osoby wyjeżdżające za granicę powinny zacząć się uczyć jeszcze w kraju, aby potem radzić sobie znacznie szybciej i łatwiej. Kiedy jesteśmy zanurzeni w kulturze innego narodu, codziennie przebywamy w środowisku osób mówiących w obcym języku, nauka przypomina uczenie się małego dziecka, które naśladuje dorosłych w próbach komunikowania się. Efekt jest często jednak taki, że, tak jak małe dziecko, popełniamy błędy gramatyczne, których po prostu nie słyszymy, nie zdajemy sobie z nich sprawy.


Znam wielu Polaków mieszkających w Anglii, USA, Francji, Hiszpanii. Wielu z nich mówi fatalnym językiem nawet po wielu latach stałego pobytu. Po otwarciu unijnych granic z możliwości podjęcia legalnej pracy poza krajem skorzystało wiele tysięcy Polaków. Jednymi z największych ich skupisk na Zachodzie są nasze „kolonie” w Wielkiej Brytanii i Irlandii, toteż tworzący je rodacy muszą używać języka angielskiego. W wielu wypadkach jest to sprawność językowa ograniczona do zadań typu survival skills, czyli umiejętności przeżycia. Konieczność posłużenia się angielskim bez wcześniejszego przygotowania, polegającego na metodycznym studiowaniu tego języka, nieuchronnie prowadzi do powstania swoistego polsko-angielskiego slangu, który już teraz określany jest jako Poglish. Realia życia na emigracji zarobkowej z pewnością nie są lekkie i obfitują w sytuacje, kiedy trzeba odejść od przyjętych reguł. Stąd właśnie słynne: „Brejkam wszystkie rule” (I break all the rules / Łamię wszelkie reguły).


Podobna sytuacja jest z cudzoziemcami mieszkającymi od wielu lat w Polsce. Na pewno spotykasz takie osoby we własnym środowisku. Niektórzy nawet nie próbują wyjść poza standardowe zwroty grzecznościowe. Inni może nawet próbują się uczyć, jednak ich poziom ciągle daleki jest od doskonałości i to mimo że mają tutaj pracę i rodziny (żonę, męża, dzieci). Wyobraź sobie, że wyjeżdżasz na kilka miesięcy do kraju takiego jak Chiny, bez żadnej znajomości języka i żadnych nawet prób wcześniejszego przygotowania, i liczysz na to, że uda Ci się poznać język chiński na podstawie samego pobytu w tym kraju. Jaka jest na to szansa? Przyznasz, że równa zeru. Czy wyjazd za granicę jest więc jedynym skutecznym sposobem na naukę języka obcego? Jestem pewna, że nie. Systematyczna nauka na kursach z udziałem dobrego lektora daje często lepsze efekty w postaci poprawności gramatycznej, lepszej, poprawnej wymowy, znajomości zasad pisowni (ucząc się za granicą, z reguły nie mamy okazji do pisania).


Będąc nauczycielką języka angielskiego w liceum, miałam kilku uczniów, którzy wyjechali wraz z rodzicami do USA i przebywali tam kilka lat, uczęszczając do amerykańskich szkół. Zawsze lub prawie zawsze pojawiał się jeden problem: uczniowie ci uważali (a już szczególnie ich rodzice), że za sam fakt pobytu w USA należała im się ocena celująca. Tymczasem uczniowie ci często bardzo słabo pisali testy, robili błędy ortograficzne i gramatyczne, przychodzili nieprzygotowani na lekcje (bo przecież w Polsce już niczego nowego nie mogli się nauczyć) – no i był problem!


W nauce języków obcych potrzebna jest pokora, dlatego że nauka języka obcego nigdy tak naprawdę się nie kończy. Pamiętam, że kiedy kończyłam studia lingwistyczne, zapytałam siebie: jak to, to już wszystko umiem, już wszystko znam? Nie. Nauka języka to ciągłe doskonalenie, to ciągłe uczenie się czegoś nowego, to ciągłe odkrywanie, że czegoś nie wiemy, czegoś nie rozumiemy. Nawet najbardziej doświadczony, zawodowy tłumacz nie wyobraża sobie swojej pracy bez użycia słownika (kilku różnych słowników). Dosyć znamienne jest, że im większy znawca języka, tym więcej ma w swoim domu książek i słowników, które bynajmniej nie służą do dekoracji domowej biblioteczki! Dlatego uważam, że wyjazd za granicę bardzo pomaga, ale wówczas, kiedy już coś umiemy, kiedy jesteśmy w stanie porozumiewać się na poziomie przynajmniej komunikatywnym.


Wtedy wyjazd i przebywanie w środowisku obcojęzycznym poprawia naszą płynność w mówieniu, ułatwia rozumienie ze słuchu i przyczynia się do poprawy wymowy. Wszystko to jednak pod warunkiem, że nie wydaje nam się, że wszystkiego już się nauczyliśmy i praca nad językiem nie jest już nam potrzebna. Język obcy zawsze pozostanie językiem obcym i zawsze będziemy mieli coś nowego do nauczenia się lub coś nowego do skorygowania. Poza tym, każdy język się zmienia, rozwija. Osoby, które dawno temu wyjechały z Polski, często nie rozumieją potocznie używanych słów – choćby słynnej już „reklamówki”.


Doświadczyłam tego osobiście, kiedy moja przyjaciółka, która od 20 lat mieszka w Niemczech, zapytana o numer swojej „komórki”, odpowiedziała ze zdziwieniem: dlaczego pytasz mnie o numer mojej piwnicy?


Musimy również zdawać sobie sprawę z tego, że wyjazd za granicę dla osób mówiących już danym językiem często okazuje się niemałym problemem. W zależności od kraju, w którym się znaleźliśmy, spotykamy się z nowym akcentem, a ponadto odkrywamy, że język potoczny, używany w codziennych sytuacjach, kieruje się nieco innymi regułami niż te, których nauczono nas w szkole czy na kursie.


W przypadku języka angielskiego są to zwykle różnice, które początkowo wydają nam się szokujące. Na problem rozumienia języka angielskiego w jego amerykańskiej, irlandzkiej czy australijskiej odmianie natkniemy się bowiem nawet po ukończeniu w Polsce najlepszego kursu językowego. W czasie pobytu w Wielkiej Brytanii będziemy zaskoczeni zarówno zróżnicowaniem wymowy, jak i liczbą regionalnych dialektów języka Brytyjczyków, który uchodzi przecież za podstawowy wzorzec angielskiego. Mój mąż powiedział kiedyś: będę pewny, że dobrze znasz język angielski, jeśli zrozumiesz Murzyna obsługującego stację benzynową w Południowej Karolinie. To prawda, napotkawszy taką barierę, nabieramy pokory wobec języka, jego odmian i zindywidualizowania ze względu na poszczególnych użytkowników.


Potocznego języka i swobodnej komunikacji, rzeczywiście możemy nauczyć się tylko „na miejscu”, tzn. tam, gdzie zewsząd otacza nas język obcy. Słyszymy go w radiu i w telewizji, na ulicy i w sklepie, na klatce schodowej i przed domem, gdy nasz sąsiad chce z nami nawiązać bliższy kontakt, oraz w innych niezliczonych sytuacjach, których nawet nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Nie popadajmy jednak w przesadę. Możemy swobodnie posługiwać się językiem obcym na nasze potrzeby, nie wyjeżdżając z kraju, gdyż tutaj raczej nie spotkamy takich różnorodności. Jeżeli jednak wyjedziemy za granicę, znając już dobrze albo przynajmniej na poziomie komunikatywnym język obcy, to cóż… ryzykujemy jedynie to, że poznamy go jeszcze lepiej.


Lidia Głowacka-Michejda 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz