czwartek, 2 lutego 2017

Dlaczego wielu ludzi nie opanowuje języka obcego w stopniu, który by ich zadowalał?




Wiadomo, wszyscy uczą się języków obcych. Nie ma szkoły, w której zabrakłoby nauczycieli języka obcego. Często dwóch lub trzech języków obcych. Są też mniej lub bardziej ciekawe lekcje: angielskiego, niemieckiego, hiszpańskiego, francuskiego, rosyjskiego, włoskiego (niepotrzebne skreślić, brakujące dodać). Języki obce, głównie angielski, choć nie tylko, trafiły nawet do przedszkoli. Ja też na początku mojej drogi zawodowej uczyłam urocze (najczęściej) cztero- i pięciolatki.


Żyjemy w świecie i czasach, w których znajomość minimum jednego języka obcego nie tyle ułatwia życie, ile jest niezbędna. Otoczeni językami obcymi, oglądamy zagraniczne filmy. Słuchamy piosenek. Gramy w gry komputerowe. Surfujemy w sieci. Podróżujemy. Nawiązujemy przeróżne kontakty z ludźmi na całym świecie. Czytamy publikacje nieprzetłumaczone na nasz język ojczysty. Staramy się o dobrze płatną pracę...


Żeby opanować język obcy, zapisujemy się na kursy prowadzone przez szkoły językowe, bierzemy prywatne lekcje, uczymy się korespondencyjnie, kupujemy podręczniki i płyty dla samouków, prenumerujemy czasopisma do nauki języka...


A jednak po pewnym czasie wielu z nas ponosi fiasko. Okazuje się, że nam nie wyszło. A przecież mieliśmy dobre chęci...


Dlaczego jest tak, że jednym się udaje, a innym nie?
Według moich obserwacji, jest kilka powodów, dla których ludzie nie odnoszą sukcesów w nauce języków obcych. Jednym z nich jest brak orientacji co do poziomów opanowania języka.


Ludzie nie opanowują języka w stopniu ich zadowalającym, dlatego że nie wiedzą, czego chcą. Nie wiedzą, jaki stopień opanowania języka ich zadowoli, co chcą osiągnąć po ukończeniu kursu. Co to znaczy, ze będą średniozaawansowani, zaawansowani itd.


Agnieszka Burcan-Krawczyk 

środa, 1 lutego 2017

Skuteczne metody nauki języka angielskiego: metoda skojarzeń swobodnych




Metoda skojarzeń swobodnych w skrócie polega na tym, że tworzysz dowolny rysunek z dowolnych elementów, które następnie nazywasz/opisujesz słowami obcego języka, którego właśnie się uczysz. W takim układzie większość elementów Twojego rysunku (podkreślam raz jeszcze, że to może być dowolna rzecz) to będą rzeczy, co do których nie będziesz wiedział, jak się je określa w danym, obcym języku. Pojawia się więc konieczność sięgnięcia po słownik, aby odnaleźć potrzebne słowo i to jest właśnie to, o co w tej metodzie głównie chodzi.


Sam widzisz, że metoda skojarzeń dowolnych jest bardzo prosta, ale diabelnie skuteczna. Warto założyć sobie oddzielny zeszyt, w którym będziesz tworzyć swoje rysunki i w wolnej chwili je przeglądać lub wymyślać nowe. Jej efektywność polega na nieskrępowanej pracy wyobraźni (a to domena prawej półkuli), połączonej z zapamiętywaniem znaczenia słów – co odbywa się w lewej półkuli. Dzięki temu pracuje cały mózg – co Tobie wychodzi tylko na korzyść.


Występuje tutaj również praca z rysunkami, co jest istotne dla wzrokowców (tj. osób, które do zdobywania nowych informacji używają głównie zmysłu wzroku), gdyż dla nich to kolejne ułatwienie. Jest to popularna metoda, często obecnie spotykana w większości dobrych podręczników i programów do nauki języków obcych.


Paweł Sygnowski





Skuteczne metody nauki języka angielskiego




Szkoła językowa

Tradycyjną, czyli najpopularniejszą, metodą nauki obcego języka jest uczęszczanie na zajęcia odbywające się w szkole językowej. Przypatrzymy się bliżej tej metodzie.


Ogólnie o szkole językowejSzkoła językowa to dobry wybór dla osób o słabej motywacji do nauki, dla osób, które łatwo się zniechęcają wobec braku szybkich postępów w nauce. Ucząc się na standardowym kursie, masz pewność, że będziesz uczyć się w grupie osób, które powinny charakteryzować się dość zbliżonym poziomem znajomości języka (chyba że zażyczysz sobie indywidualne lekcje z lektorem, bądź z native speakerem). Taki układ zapewnia, że w czasie lekcji będzie z kim porozmawiać oraz będzie do kogo się porównywać, czyli obserwując, że inne osoby także mają problemy z danym językiem, łatwiej będzie Ci zaakceptować, a następnie przezwyciężyć swoje własne. To duży plus. Jednak pamiętaj, że co za dużo, to niezdrowo – to przysłowie sprawdza się znakomicie w odniesieniu do nauki w szkole językowej. Im mniej liczna grupa, tym lepiej dla Ciebie, gdyż to oznacza, że nauczyciel będzie miał więcej czasu i okazji, aby nawiązać dialog z każdym ze swoich uczniów. Przy grupie 10-osobowej jest już to bardzo trudne, a im liczniejsza grupa, tym większe prawdopodobieństwo, że znajdzie się kilka osób nieco lepszych od pozostałych, które potrafią dosłownie „zakrzyczeć” resztę uczestników tak, że w czasie lekcji dialogi prowadzą tylko te osoby, a inni siedzą, przysłuchują się i po prostu tracą swoje pieniądze.


Jeśli już się uczysz albo masz zamiar dopiero rozpocząć naukę w szkole językowej, to wybieraj jak najmniejsze grupy. Standardowo mała grupa to dla szkoły językowej 5-6 osób. Jednak z drugiej strony zapisując się do bardzo małej grupy – np. 3-4 osoby – pamiętaj, że ludzie z biegiem czasu kończą swoją naukę z różnych przyczyn i może być tak, że w tym miesiącu jest Was czworo, a pod koniec już tylko dwoje albo zostałeś sam jeden. Wtedy albo wybierasz indywidualne lekcje, które są najdroższą opcją, albo przechodzisz do liczniejszej grupy.


Metodologia, czyli jak uczą szkołyJuż dawno minęły te czasy, kiedy nauka w szkole językowej, to było praktycznie to samo, co w szkole państwowej na lekcjach obcego języka. Dzisiaj każda co lepsza szkoła prześciga się w bogactwie swojej oferty, proponując ciągle nowe pomysły i metody nauki. Co nie zmienia faktu, że podstawowa zasada, na jakiej opiera się działalność szkoły, to kontakt pomiędzy uczniem a nauczycielem danego języka, który jest albo lektorem (czyli rodowitym Polakiem/Polką), albo native speakerem (czyli osobą, dla której dany język obcy jest językiem ojczystym). Zajęcia z native speakerem są zawsze droższe od zajęć z lektorem, ale naprawdę więcej da Ci kontakt z kimś, dla kogo dany język jest mową ojczystą.


Ponadto normalne są już własne biblioteczki w szkole językowej oraz różnorakie zajęcia integracyjne w danych grupach (to mogą być np. wspólne wypady z nauczycielem do baru na piwo, gotowanie narodowych potraw, oglądanie klasycznych filmów z oryginalną ścieżką językową itp.).


Własna biblioteka w szkole językowej pozwala korzystać Ci w cenie kursu z książek i gazet obcojęzycznych. Jeśli Twoja szkoła językowa nie oferuje czegoś takiego, to rozejrzyj się w pobliskim kiosku za gazetkami, które dołączają różnego typu materiały do nauki języka (zwykle są to płyty z nagraniami jakichś dialogów czy scenek). Pamiętaj, że interaktywne płyty z materiałami do nauki, to także standard, jeśli chodzi o książki przeznaczone do nauki danego języka.


Można się także spotkać ze szkołami, które dla kursantów, ponad zwykły kurs, oferują także interaktywne płyty do samodzielnej nauki w domu, a także specjalną stronę internetową, na której można utrwalać materiał danej lekcji. Internet stwarza także okazję do interakcji ze swoim nauczycielem i są już szkoły, które oferują dodatkowe konwersacje za pośrednictwem Internetu.


Jak łatwo zauważyć, oferta szkół językowych jest bardzo bogata i z biegiem czasu będzie jeszcze bogatsza. Może wydawać się, że jedyny problem, to wybór odpowiedniej szkoły dla siebie.


Jak wybrać odpowiednią szkołę językową dla siebie?Przede wszystkim aby to zrobić, musisz dobrze znać samego siebie (tj. sposób, w jaki najlepiej się uczysz) oraz własne oczekiwania (tj. to, czego konkretnie oczekujesz od nauki w szkole językowej). Posiadając te informacje, szukaj szkoły z doświadczeniem i bogatym zapleczem, która będzie w stanie spełnić Twoje oczekiwania. Pamiętaj, że przygoda czy raczej nauka ze szkołą językową, to kosztowna zabawa, więc nie podejmuj pochopnych decyzji.


Jeśli nie wiesz, od czego zacząć poszukiwania szkoły językowej dla siebie, zajrzyj na stronę www.language-learning.net, gdzie znajdziesz wykaz ponad 10 tysięcy szkół językowych.


Ważne, aby pamiętać, iż to nauczany materiał jest czynnikiem determinującym w największym stopniu końcowy sukces ucznia, a nauczyciele to jedynie coś na kształt przekaźników materiału do uczniów. To właśnie nauczany materiał będzie zmniejszał lub zwiększał kompetencje nauczyciela w oczach jego uczniów, podczas gdy dobry nauczyciel zmuszony do nauczania złego materiału, będzie tylko utrudniał Twój proces nauki.


Dość często spotykaną sytuacją jest to, że nauczyciele uczą tego, co nie jest używane (na co dzień) w danym języku. Wielu nauczycieli chce zostać kimś na kształt arbitra dobrego smaku językowego i bierze na siebie rolę obrońcy poprawności językowej, twardo odmawiając nauczania wyrażeń slangowych, a jednocześnie kładąc nacisk na poprawne (z gramatycznego punktu widzenia), ale przede wszystkim rzadko używane w praktyce konstrukcje gramatyczne. Twój nauczyciel powinien być w stanie zaoszczędzić Twój czas, wyjaśniając, które elementy językowe masz ćwiczyć, które są faktycznie często używane.


Prosty wniosek z tego wynika taki, że nie warto inwestować w stacjonarny kurs językowy dopóty, dopóki nie sprawdzisz obu tych czynników: nauczającego nauczyciela oraz materiałów. Tempo osiąganych postępów przez poszczególne klasy w szkole językowej jest takie samo, jak tempo postępów najgorszych uczniów. Ty nie masz wcale zamiaru się do nich zaliczać, prawda? Szukaj więc szkoły z codziennymi zadaniami domowymi do zrobienia, które skutecznie eliminują tych uczniów z klasy, którzy ich nie wykonują.


Szkoła powinna mieć ściśle określony program nauczania, który nie daje się nagiąć dla tej mniejszości klasy, która nie jest w stanie mu sprostać.


Największe niebezpieczeństwo szkoły językowejJest nim sam uczeń, który zwykle traktuje naukę w szkole językowej jako zamiennik, a nie tylko jako dodatek do nauki rzeczywistego prowadzenia interakcji z drugim człowiekiem. Efektem tego jest to, że taki uczeń w czasie realnej rozmowy wie, co i dlaczego ma powiedzieć, ale nie potrafi tego zrobić.


Prowadzenia konwersacji można się nauczyć, ale nie jest to umiejętność, której można się nauczyć w szkole językowej. Jest to coś takiego, jak jazda na rowerze. Biegłość języka zależy bardziej od praktykowania prawidłowych rzeczy niż od samego nauczenia się tych prawidłowych rzeczy. Zasad danego języka (gramatyka) można się nauczyć poprzez robienie określonych ćwiczeń w szkole językowej, ale niezbędne narzędzia (słownictwo i jego prawidłowe wykorzystanie w czasie realnej rozmowy) będą pochodzić z Twoich niezależnych studiów i praktyki odbytej w macierzystym środowisku danego języka.


Nie ma sensu tracić czasu na naukę gramatyki więcej, niż to konieczne do prowadzenia prostych dialogów. Zajęcia w szkole językowej mają „jedynie” jako tako przygotować Cię do wyruszenia w prawdziwy świat.


Opinia końcowaPierwsze, co nam przychodzi do głowy, kiedy zamierzamy rozpocząć naukę obcego języka, to właśnie: szkoła językowa. Jest ich mnóstwo, a to oznacza, że klientów jest także całe mnóstwo. Zastanawiające jednak jest to, że chociaż tak duża liczba osób uczęszcza na naukę do szkół językowych, to znikoma ich liczba może pochwalić się biegłą znajomością danego języka obcego. Z drugiej strony: zauważ, że większość znanych i mniej znanych poliglotów ani wcale nie uczęszczała do takich szkół, ani ich nie poleca. Dlaczego? Trudno tutaj jednoznacznie sprecyzować odpowiedź. Z jednej strony inwestuje się (niejednokrotnie) znaczną kwotę pieniędzy w kurs w danej szkole językowej, z drugiej zaś poświęca się także swój czas.


Już tylko te dwa elementy powinny zapewniać odpowiednią dawkę motywacji. Tak się jednak nie dzieje w większości wypadków. Większość szkół, pomimo różniących ich detalów, oferuje – z grubsza biorąc – podobną metodologię, czyli sposób nauki. Bez względu na to, czy to ktoś nazwie ją „metodą tradycyjną” czy „metodą Callana”, to wszystko sprowadza się do kontaktu ucznia z nauczycielem.


Oferowane kursy niejednokrotnie przygotowywane są pod konkretny egzamin na konkretny certyfikat językowy. Zgadzam się, że otrzymanie takiego certyfikatu jest bardzo ważne i może stanowić silną kartę przetargową w pewnych sytuacjach (np. przy ubieganiu się o posadę), ale ile to ma wspólnego z prawdziwą nauką danego języka? Metody uczenia się obcego języka opisane przez poliglotów, autentycznych poliglotów, mają w istocie tak dużo i tak przeraźliwie mało wspólnego z tym, co oferują nam dzisiejsze szkoły językowe. Zachowany jest (chociaż często pozornie) kontakt na linii uczeń-nauczyciel, ale cała reszta to zupełnie inna bajka.


Nie byłoby w tym nic szokującego ani zastanawiającego, gdyby nie rezultaty, efekty tej całej nauki. Z jednej strony mamy zainwestowaną masę pieniędzy i czasu na naukę z mizernymi efektami (a takie wyniki osiąga większość uczących się w szkołach językowych), a z drugiej mamy prawie zerowym kosztem osiągniętą biegłość w danym języku. Czy w takim razie warto wierzyć w tradycjonalistów, święcie przekonanych o efektywności szkół językowych czy lepiej w praktyków?


Nie twierdzę jednakże, że szkoły językowe są złe czy coś w tym guście. Zalecam jedynie przemyślenie całej sprawy, a powinno to, polegać na zapoznaniu się z istniejącymi możliwościami nauki obcego języka, a nie na ślepym wyborze.


Szkoła językowa ma swoje silne atuty, ale ma także swoje wady. Być może dla Ciebie właśnie szkoła językowa jest trafnym wyborem i będziesz tą mniejszością, która faktycznie nauczy się obcego języka na standardowym kursie w takiej szkole? A być może poznasz inne metody nauki, które będą bardziej Ci odpowiadały mentalnie i dadzą lepsze rezultaty? Wszystko jest kwestią wiedzy i idącego za tym wyboru.


Paweł Sygnowski 




sobota, 28 stycznia 2017

Czy można się nauczyć języka obcego samemu?




Szczególnie ważne to jest na początku drogi. Samemu można doskonalić język, który już znamy. Zaczynając się uczyć (nawet jeśli jest to kolejny język), popełniamy mnóstwo błędów, często nie rozumiemy zasad, które ktoś nam musi wytłumaczyć i skorygować nasze błędy, aby się nie utrwaliły. Poza tym, trzeba po prostu rozmawiać. Rozmawianie z samym sobą może być ciekawe (jeśli się lubimy), ale w znajomości języka to przede wszystkim konwersacja jest kluczem do sukcesu. Skuteczna konwersacja to swoboda wypowiadania własnych myśli i rozumienie naszego rozmówcy. Dlatego takie ważne jest, abyśmy rozmawiali nie tylko z jednym lektorem (tym samym od kilku lat), ale również z uczestnikami grupy, ludźmi na ulicy, znajomymi i nieznajomymi cudzoziemcami. Czasem ich język angielski jest trudniejszy do zrozumienia niż język Brytyjczyka czy Amerykanina, ale w życiu najczęściej będziemy rozmawiać z ludźmi całego świata, niebędącymi rodowitymi Anglikami!


Nauka w szkole językowej albo na prywatnych kursach wytycza nam pewne etapy i gwarantuje, że nie pominiemy istotnych zagadnień leksykalnych czy gramatycznych, które moglibyśmy pominąć, ucząc się sami. Poza tym, dobra szkoła najpierw sprawdzi nasze umiejętności i zakwalifikuje do grupy na odpowiednim poziomie zaawansowania. Jest to niezwykle istotne, gdyż nauka na poziomie zbyt niskim, w grupie, w której jesteśmy „gwiazdą”, niczego nam nie da, zmniejszy naszą motywację do nauki, natomiast nauka w grupie zbyt zaawansowanej, zbyt wysokie postawienie poprzeczki, spowoduje, że poczujemy się zniechęceni i zrezygnujemy z nauki. Dobra szkoła językowa powinna mieć odpowiednią liczbę grup zaawansowania, tak abyśmy znaleźli dla siebie najodpowiedniejszą.


Większość podręczników do nauki języków jest również przeznaczona do pracy pod kierunkiem nauczyciela i w grupie. Jest tam wiele ćwiczeń wymagających pracy w grupie i samodzielne ich wykonanie nie jest możliwe.


Jakość podręczników dostępnych w sklepach z reguły jest bardzo dobra, jednak tylko dobry lektor wie, jak w pełni wykorzystać ich zawartość. Bardzo ważne jest więc, aby lektor był dobrze przygotowany pod względem metodycznym i umiał przekazywać swoją wiedzę w sposób jasny i przejrzysty.


Uczęszczanie na kurs bardzo motywuje do kontynuacji nauki. Wprawdzie większość szkół daje dzisiaj możliwość opłacania kursu w ratach i jeżeli nie możesz sobie pozwolić na zapłacenie za rok z góry, oczywiście, masz prawo z tego skorzystać. Ja jednak jestem zwolenniczką opłacenia kursu za cały rok z góry, ponieważ możliwość utraty większej kwoty pieniędzy lepiej nas motywuje do kontynuacji nauki, a poza tym, płacąc od razu całą kwotę, zawsze otrzymujesz duże zniżki.


W szkołach językowych panuje również jedna, bardzo powszechna zasada: na początku grupy są dosyć liczne, aby pod koniec roku zmniejszyć się do kilku, a czasem 2-3 osób. Nigdy nie rozumiałam tych ludzi, którzy przychodzili na kurs, i widząc, że są na lekcji sami, chcieli wychodzić z zajęć! Ludzie! Masz lektora do własnej dyspozycji przez 1,5 godziny za cenę lekcji grupowej i chcesz z tego rezygnować? Boisz się, że Cię „przemagluje”, a Ty akurat niezbyt się przyłożyłeś do ostatniej lekcji? Błagam, nie popełniajcie takich błędów! Nie ma lepszej sytuacji niż Ty sam na sam z lektorem lub ewentualnie jeszcze z kimś równie pilnym jak TY! Korzystaj z tego do woli! Przygotuj sobie dodatkowe pytania i „wyciśnij” lektora jak cytrynę. On po to tu jest!


Pamiętam, że kiedy chodziłam na kurs języka francuskiego do Alliance Française, pod koniec roku (maj/czerwiec) byłam jedyną słuchaczką na kursie. Bardzo się wtedy zaprzyjaźniłam z moją lektorką i prosiłam ją, abyśmy przerabiały materiał, z którym miałam szczególne problemy. Ona robiła to chętnie, zadawała mi dodatkowe zadania do domu i przygotowała materiały na lekcję specjalnie dla mnie. I to wszystko za pieniądze, które zapłaciłam we wrześniu i o których już szczęśliwie zdążyłam zapomnieć! Do tej pory jestem za to wdzięczna Alliance Française!


Dobry lektor jest naszym przewodnikiem, wyznacza nam kolejne poprzeczki, koryguje nasze błędy, zwraca uwagę na to, czego jeszcze powinniśmy się nauczyć. Lektor nas zachęca i zawsze docenia naszą ciężką pracę, bo sam musiał przez nią przejść. Z drugiej strony, nie ma większej przyjemności dla lektora niż praca z kimś, kto chce się uczyć, kto jest odpowiednio zmotywowany i nie czeka, aż ktoś inny mu wtłoczy całą wiedzę do głowy.


Wielu poliglotów jest przeciwnych uczęszczaniu na kursy, twierdząc, że lepiej jest uczyć się samemu w domu, wybierając sobie dogodne godziny i metody. Krytykują też klasyczne kursy, mówiąc, że grupy są nierównomierne pod względem zaawansowania, uczniowie nie uczą się systematycznie, przez co spowalniają tempo pracy, że nie lubią słuchać innych „dukających” uczniów, z którymi są zmuszeni rozmawiać podczas lekcji itd. Na pewno mają rację. Pamiętaj tylko, że poligloci to najczęściej ludzie, którzy mają dużą łatwość w uczeniu się języków i są do tego bardzo zmotywowani. Ta książka i moje porady nie są im potrzebne, gdyż sami wiedzą, jak w krótkim czasie opanować kolejny język. Takim osobom rzeczywiście szkoły nie są potrzebne, zwłaszcza przy nauce kolejnego języka. Cóż, nie każdy ma jednak takie super zdolności i super motywację.


Rozumiem, że są sytuacje, w których zapisanie się na kurs jest trudne, jeśli nawet nie niemożliwe. Brak szkoły w najbliższej okolicy, praca zmianowa, która uniemożliwia systematyczne uczęszczanie na kurs, małe dzieci, których nie mamy z kim zostawić w domu, czy po prostu ograniczenia finansowe. Nic straconego. Można oczywiście uczyć się samemu, może trochę wolniej, z mniejszym efektem, ale codziennie do przodu, małymi krokami i z dużą konsekwencją.


Jeżeli to tylko możliwe, znajdź sobie kogoś i namów (przyjaciółkę, męża, żonę, własne dziecko), abyście uczyli się razem. Razem raźniej, łatwiej jest się wzajemnie motywować, jest przed kim pochwalić się nowymi umiejętnościami, a i można wprowadzać małą rywalizację, przepytywanie ze słówek itp. Razem chętniej wychodzi się do kina na film w wersji oryginalnej albo organizuje wspólne oglądanie filmów w domu. Wspólne zainteresowania małżonków / par umacniają związek i podnoszą koloryt szarej codzienności.


Lidia Głowacka-Michejda 

Czy aby się nauczyć języka obcego, trzeba wyjechać za granicę?




Wyjazd za granicę z pewnością bardzo pomaga i przyspiesza naukę języków. Jest jednak istotna różnica między uczeniem się języka od podstaw a rozwijaniem umiejętności językowych osób, które wyjeżdżając za granicę, znają już język przynajmniej na poziomie średnio zaawansowanym. Dlatego osoby wyjeżdżające za granicę powinny zacząć się uczyć jeszcze w kraju, aby potem radzić sobie znacznie szybciej i łatwiej. Kiedy jesteśmy zanurzeni w kulturze innego narodu, codziennie przebywamy w środowisku osób mówiących w obcym języku, nauka przypomina uczenie się małego dziecka, które naśladuje dorosłych w próbach komunikowania się. Efekt jest często jednak taki, że, tak jak małe dziecko, popełniamy błędy gramatyczne, których po prostu nie słyszymy, nie zdajemy sobie z nich sprawy.


Znam wielu Polaków mieszkających w Anglii, USA, Francji, Hiszpanii. Wielu z nich mówi fatalnym językiem nawet po wielu latach stałego pobytu. Po otwarciu unijnych granic z możliwości podjęcia legalnej pracy poza krajem skorzystało wiele tysięcy Polaków. Jednymi z największych ich skupisk na Zachodzie są nasze „kolonie” w Wielkiej Brytanii i Irlandii, toteż tworzący je rodacy muszą używać języka angielskiego. W wielu wypadkach jest to sprawność językowa ograniczona do zadań typu survival skills, czyli umiejętności przeżycia. Konieczność posłużenia się angielskim bez wcześniejszego przygotowania, polegającego na metodycznym studiowaniu tego języka, nieuchronnie prowadzi do powstania swoistego polsko-angielskiego slangu, który już teraz określany jest jako Poglish. Realia życia na emigracji zarobkowej z pewnością nie są lekkie i obfitują w sytuacje, kiedy trzeba odejść od przyjętych reguł. Stąd właśnie słynne: „Brejkam wszystkie rule” (I break all the rules / Łamię wszelkie reguły).


Podobna sytuacja jest z cudzoziemcami mieszkającymi od wielu lat w Polsce. Na pewno spotykasz takie osoby we własnym środowisku. Niektórzy nawet nie próbują wyjść poza standardowe zwroty grzecznościowe. Inni może nawet próbują się uczyć, jednak ich poziom ciągle daleki jest od doskonałości i to mimo że mają tutaj pracę i rodziny (żonę, męża, dzieci). Wyobraź sobie, że wyjeżdżasz na kilka miesięcy do kraju takiego jak Chiny, bez żadnej znajomości języka i żadnych nawet prób wcześniejszego przygotowania, i liczysz na to, że uda Ci się poznać język chiński na podstawie samego pobytu w tym kraju. Jaka jest na to szansa? Przyznasz, że równa zeru. Czy wyjazd za granicę jest więc jedynym skutecznym sposobem na naukę języka obcego? Jestem pewna, że nie. Systematyczna nauka na kursach z udziałem dobrego lektora daje często lepsze efekty w postaci poprawności gramatycznej, lepszej, poprawnej wymowy, znajomości zasad pisowni (ucząc się za granicą, z reguły nie mamy okazji do pisania).


Będąc nauczycielką języka angielskiego w liceum, miałam kilku uczniów, którzy wyjechali wraz z rodzicami do USA i przebywali tam kilka lat, uczęszczając do amerykańskich szkół. Zawsze lub prawie zawsze pojawiał się jeden problem: uczniowie ci uważali (a już szczególnie ich rodzice), że za sam fakt pobytu w USA należała im się ocena celująca. Tymczasem uczniowie ci często bardzo słabo pisali testy, robili błędy ortograficzne i gramatyczne, przychodzili nieprzygotowani na lekcje (bo przecież w Polsce już niczego nowego nie mogli się nauczyć) – no i był problem!


W nauce języków obcych potrzebna jest pokora, dlatego że nauka języka obcego nigdy tak naprawdę się nie kończy. Pamiętam, że kiedy kończyłam studia lingwistyczne, zapytałam siebie: jak to, to już wszystko umiem, już wszystko znam? Nie. Nauka języka to ciągłe doskonalenie, to ciągłe uczenie się czegoś nowego, to ciągłe odkrywanie, że czegoś nie wiemy, czegoś nie rozumiemy. Nawet najbardziej doświadczony, zawodowy tłumacz nie wyobraża sobie swojej pracy bez użycia słownika (kilku różnych słowników). Dosyć znamienne jest, że im większy znawca języka, tym więcej ma w swoim domu książek i słowników, które bynajmniej nie służą do dekoracji domowej biblioteczki! Dlatego uważam, że wyjazd za granicę bardzo pomaga, ale wówczas, kiedy już coś umiemy, kiedy jesteśmy w stanie porozumiewać się na poziomie przynajmniej komunikatywnym.


Wtedy wyjazd i przebywanie w środowisku obcojęzycznym poprawia naszą płynność w mówieniu, ułatwia rozumienie ze słuchu i przyczynia się do poprawy wymowy. Wszystko to jednak pod warunkiem, że nie wydaje nam się, że wszystkiego już się nauczyliśmy i praca nad językiem nie jest już nam potrzebna. Język obcy zawsze pozostanie językiem obcym i zawsze będziemy mieli coś nowego do nauczenia się lub coś nowego do skorygowania. Poza tym, każdy język się zmienia, rozwija. Osoby, które dawno temu wyjechały z Polski, często nie rozumieją potocznie używanych słów – choćby słynnej już „reklamówki”.


Doświadczyłam tego osobiście, kiedy moja przyjaciółka, która od 20 lat mieszka w Niemczech, zapytana o numer swojej „komórki”, odpowiedziała ze zdziwieniem: dlaczego pytasz mnie o numer mojej piwnicy?


Musimy również zdawać sobie sprawę z tego, że wyjazd za granicę dla osób mówiących już danym językiem często okazuje się niemałym problemem. W zależności od kraju, w którym się znaleźliśmy, spotykamy się z nowym akcentem, a ponadto odkrywamy, że język potoczny, używany w codziennych sytuacjach, kieruje się nieco innymi regułami niż te, których nauczono nas w szkole czy na kursie.


W przypadku języka angielskiego są to zwykle różnice, które początkowo wydają nam się szokujące. Na problem rozumienia języka angielskiego w jego amerykańskiej, irlandzkiej czy australijskiej odmianie natkniemy się bowiem nawet po ukończeniu w Polsce najlepszego kursu językowego. W czasie pobytu w Wielkiej Brytanii będziemy zaskoczeni zarówno zróżnicowaniem wymowy, jak i liczbą regionalnych dialektów języka Brytyjczyków, który uchodzi przecież za podstawowy wzorzec angielskiego. Mój mąż powiedział kiedyś: będę pewny, że dobrze znasz język angielski, jeśli zrozumiesz Murzyna obsługującego stację benzynową w Południowej Karolinie. To prawda, napotkawszy taką barierę, nabieramy pokory wobec języka, jego odmian i zindywidualizowania ze względu na poszczególnych użytkowników.


Potocznego języka i swobodnej komunikacji, rzeczywiście możemy nauczyć się tylko „na miejscu”, tzn. tam, gdzie zewsząd otacza nas język obcy. Słyszymy go w radiu i w telewizji, na ulicy i w sklepie, na klatce schodowej i przed domem, gdy nasz sąsiad chce z nami nawiązać bliższy kontakt, oraz w innych niezliczonych sytuacjach, których nawet nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Nie popadajmy jednak w przesadę. Możemy swobodnie posługiwać się językiem obcym na nasze potrzeby, nie wyjeżdżając z kraju, gdyż tutaj raczej nie spotkamy takich różnorodności. Jeżeli jednak wyjedziemy za granicę, znając już dobrze albo przynajmniej na poziomie komunikatywnym język obcy, to cóż… ryzykujemy jedynie to, że poznamy go jeszcze lepiej.


Lidia Głowacka-Michejda